IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Giotto Nero - The Shadow

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Shadow
Shadow
Liczba postów : 226
Join date : 23/08/2017

#1PisanieTemat: Giotto Nero - The Shadow   Giotto Nero - The Shadow EmptySob Wrz 30, 2017 4:41 am

Imię: Giotto
Nazwisko: Nero
Wiek: 29 lat
Data Urodzenia: 24.07.X971
Płeć: Mężczyzna
Gildia: LSN
Klasa Maga: Podstawowa
Miejsce Zamieszkania: Pokój w gildii

Wygląd:
Giotto jest bardzo wysportowanym chłopakiem. Mierzy 1,86 m wzrostu oraz waży dokładnie 82 kilogramy. Idealna sylwetka jest zasługą narzuconego sobie reżimu treningowego, którego przestrzega od blisko dwudziestu lat. Treningi fizyczne, wojsko, a także sztuki magii pozwalają mu na uznanie swego ciała za doskonałe. Preferuje jedną, standardową fryzurę z grzywką, która jest dla niego po prostu najwygodniejsza. Brunet, który o dziwo posiada zmienny kolor oczu. Jest to pewnego rodzaju mutacja genetyczna, która wystąpiła u niego wraz z pojawieniem się magii, polega ona na zmianie koloru oczu (nawet na egzotyczne barwy) w losowych momentach życia, w różnych odstępach czasu - przez godzinę może mieć niebieskie, by przez następne dziesięć minut mieć zielone, a potem tydzień latać z czerwonymi. W personaliach ma jednak wpisany brąz, bo z takimi się urodził. I na tym się kończą wszystkie te mniej straszne rzeczy.
Teraz czas przejść do wrażenia jakie sprawia. Poważny wyraz twarzy - po ojcu, lekko lekceważący styl bycia - po starszym bracie, ładny, acz bardzo rzadko spotykany uśmiech - po matce. Zdecydowanie najistotniejszą cechą wyglądu jest jego spojrzenie - władcze, zdecydowane, pełne charyzmy oraz deprymujące wszystkich wokół. Z niejednego pieca chleb jadł, to widać.
Posiada mnóstwo blizn - począwszy od kilku zszyć na plecach, rękach czy nogach, kończąc na ogromnej szramie przechodzącą przez całą przednią część tułowia po przekątnej, od lewego ramienia, skończywszy na prawej stronie podbrzusza. Poza tym, jego ciało zdobią również tatuaże, których ma kilka: począwszy od celtyckiego krzyża na prawym przedramieniu, poprzez wzór tribal, który pokrywa całą lewą część ciała, skończywszy na literach LSN, znaku gildiowym znajdującym się w okolicach podbrzusza. Wszystkie te malunki na jego ciele są koloru czerni, Nero przecież do czegoś zobowiązuje.
Dodatkowo ton głosu oraz jego barwa, spokojny, wahający się między niskim, a bardzo niskim, czasami nawet uspokajający. To wszystko czyni z niego naprawdę poważnego osobnika i wszyscy o tym doskonale wiedzą. Dostojność, pewność siebie, arogancja i władczość biją od niego na kilometr i tylko ślepy nie zauważy, z jak poważną osobą ma do czynienia.
Z reszty aspektów jego prezencji można wspomnieć o bardzo gładkiej i delikatnej skórze, zwłaszcza na dłoniach, czy też o tendencji do noszenia okularów przeciwsłonecznych, zegarków czy innych, delikatnych ozdób, które nikomu nie przeszkadzają. Ma również gęsią skórkę, gdy jest mu zimno, kolejna z nieplanowanych reakcji Shadowego organizmu.
W ubraniach ceni najbardziej wygodę i mobilność - im mniej przeszkadzają mu w pracy, tym lepiej, dlatego też często poza lekką zbroją, noszoną pod zwyczajną koszulą, nosi również różne płaszcze oraz ma zabandażowane niektóre części ciała. Po Desierto przeważnie podróżuje z charakterystyczną, fioletową chustą, która chroni jego głowę od słońca oraz z okularami przeciwsłonecznymi, które pozwalają zredukować wysiłek jego oczu. Po pozostałych krainach porusza się zazwyczaj w zwyczajnych ciuchach magów, nie chcąc zwracać na siebie uwagi.

Charakter:
Jest strasznie ponurym człowiekiem, rzadko komuś udaje się wywołać uśmiech na jego twarzy. Chłopak bardzo obowiązkowy, wszystkie swoje zadania stara się wykonywać jak najlepiej, robi to przeważnie bez żadnych sprzeciwów, przyzwyczajony do wykonywania rozkazów w wojsku. Na pewno zaliczymy go do ludzi aspołecznych i to nawet bardzo aspołecznych, wyjątkiem jest przebywanie w sferze gildiowej oraz przy wybranych osobach, aczkolwiek jeśli tylko może, preferuje bycie samemu. Tak jest mu łatwiej pogodzić swoje postanowienia, charakter oraz osobowość z zachowywaniem spokoju.
Jest sprytny, błyskotliwy w swoim działaniu, nie ma chyba tak naprawdę rzeczy, która potrafiłaby go zaskoczyć czy wywołać jakieś bardziej skomplikowane uczucia niż chęć dominacji. Bije od niego subtelny chłód, na twarzy ma wypisane doświadczenie, którym zawsze służy i które pozwala mu na bycie cały czas sobą. Dodając do tego jego inteligencję oraz oczytanie, nie ma lepszego kandydata na łowcę demonów.
Przez lata nie zmienił się zbytnio, zawsze był chłodny i niedostępny, ale bardzo istotną rzeczą odnośnie jego charakteru jest fakt, że się nie odzywa. Jest niemową z wyboru - w ramach swojej kary, postanowił nigdy więcej nie odezwać się do nikogo, dlatego bardzo trudno jest się z nim kontaktować. Wypracował pewnego rodzaju system znaków, który jest znany tylko Darkerowi oraz w pewnej części Nate’owi i Light’owi, z którymi miał okazję pracować już dużo wcześniej. Przeważnie stara się przedstawiać swoje myśli w jak najprostszy sposób, by pomimo swojego postanowienia, być w miarę kontaktowym, gdy zajdzie taka potrzeba. Ostatecznie jednak, nie używa strun głosowych już od wielu lat i tak naprawdę, przywykł już do takiego życia.
Chodzi własnymi ścieżkami, często medytuje, jest indywidualistą - uczy się wielu rzeczy, chce wszystko wiedzieć i potrafi zawsze znaleźć motywację do ciągłego doskonalenia się. Dużo trenuje, wykonuje dużo zadań dla gildii LSN poniekąd przez poczucie obowiązku, a po części również przez swoją wewnętrzną misję, która polega na ochronie tego świata przed czystym złem. Opracował specjalną formę medytacji, która zastępuje mu sen - dzięki temu kontroluje całkowicie swoje odruchy w czasie odpoczynku i nie jest narażony na przykład na mary senne czy mówienie przez sen.
Jest bardzo brutalny. Uznaje coś takiego jak “sprawiedliwość absolutną”, dzięki czemu nie ma dylematów moralnych i twierdzi, że winnych trzeba karać, a szansa dla tych, którzy kiedyś zdradzili, nie jest nic warta. Nie patyczkuje się, nie zna litości, jeśli ma kogoś zabić, zrobi to bez wahania, musi mieć jednak klarowne dowody winy takiej osoby. Ponad wszystko nienawidzi demonów, zniszczyły mu całe życie.
Ponad wszystko szanuje zasady, które sobie wyznaczył, takie jak: lojalność czy miłość. Nie zakochał się co prawda ani razu, ale zna siebie na wylot i gdyby to się kiedyś wydarzyło, to bądźcie pewni - poruszy niebo i ziemię, by jego druga połówka była szczęśliwa. Jest również osobą sentymentalną - często wraca do swego dzieciństwa, wspomina rodzinę, którą bardzo szanuje za wszystko co mu dali i czego go nauczyli oraz ma tendencję do wracania myślami w przeszłość. O tym jednak nikt nie wie - bo przecież nikt nie czyta w jego myślach.
Ostatnią i chyba najważniejszą cechą jest u niego samotność - zawsze chce radzić sobie ze wszystkim sam, nieświadomie dąży do tego, by nie być zależnym od kogokolwiek i na swój pokręcony sposób, stara się wszystkich chronić. W końcu jak dotąd jego osoba była winna wielu śmierci, a on sam nie udźwignie już większego brzemienia.

Historia:
Oh my Lord take this soul
lay me at the bottom of the river
the Devil has come to carry me home
lay me at the bottom... the bottom of the river

Opowieść ta ma miejsce w dalekiej przeszłości, w bliskiej sercu wiosce, która nazywana była niegdyś przez niego spokojnym domem. Calmo, wieś, która żyła gdzieś na uboczu, z dala od miejskiego zgiełku, magicznych konfliktów oraz wielkich rządów - była to mieścina najnormalniejsza w świecie, wyjątkowa jednak, pod każdym względem. To tutaj urodził się właśnie Giotto. Był drugim, młodszym synem państwa Nero, którzy swego czasu z magią mieli mnóstwo wspólnego - ojciec Shada bowiem, był niegdyś magiem. Nie słynął z wielu wybitnych czynów, często był nawet pomijany w swojej gildii przy różnorakich wyborach, od kandydatów na klasę S, bo zwyczajnie “silnych” magów. Nic więc dziwnego, że po dosyć krótkiej i mało błyskotliwej karierze, zakotwiczył na stałe w zwykłej wsi, która z pozoru niczym nie przyciągała. Tam jednak wydarzyło się w jego życiu najwięcej dobra - poznał prostą kobietę, która wyznawała wartości rzadkie, jak na te czasy.
Pewnego razu zapytał swą żonę, dlaczego ta nigdy nie opuściła wsi, ona zaś spokojnie odpowiedziała: “a co byś jadł?” Było to bardzo trafne w swojej prostocie, bowiem matka braci Nero prowadziła malutką farmę i dostarczała podstawowe produkty spożywcze do sklepów. Błyskotliwość oraz prostotę, Giotto odziedziczył właśnie po niej. W dzisiejszych czasach każdy starał się być oryginalny, błyszczeć na swój sposób. Tymczasem Giotto od małego skrywał się w cieniu - to swoich rodziców, to brata, czy po kilku latach w końcu swoich rówieśników. Kwestią czasu było, by nazwać niskiego, czarnowłosego chłopca Cieniem. Odkąd pamięta był dla wszystkich Shadow’em, aczkolwiek ta łatka była nakreśliła wręcz jego całą przyszłość…

Take my hand tonight
Let's not think about tomorrow
Take my hand tonight
We could find some place to go

Kontynuacja jego dzieciństwa była opleciona wielkimi wydarzeniami, przynajmniej tak to wyglądało z perspektywy kilkulatka. Starszy o cztery lata brat, adept sztuk magicznych, trenowany pod okiem ojca, wzbudzał nie tylko szacunek ale również swego rodzaju zazdrość u pięciolatka. W końcu, w tak małej wiosce dzieci rzadko kiedy znajdowały rówieśników do zabawy i trzeba było znaleźć alternatywę dla dorastającego chłopca. Wspólna praca z matką nie dostarczała mu pożądanej zabawy - jak każde dziecko uważał pracę za nudną i głupią, co innego magię, którą zafascynowany był od zawsze. Ojciec chłopców wiedział jednak, że zbyt wczesna próba nauki magicznych zdolności może skończyć się tragicznie, dlatego też ciągle zapewniał młodego Giotto, by ten obserwował i czekał po prostu na swoją kolej. Potencjał jednak, był czymś, co wyróżniało go na tle wszystkich pozostałych. Ojciec, pomimo braku wielkiego doświadczenia, dostrzegł, że pięcioletni Giotto posiada większe zasoby magiczne od swego starszego brata, niemniej jednak był jedyną osobą, która wiedziała o tym fakcie, wszakże gdzie szukać innych magów w tej uroczej mieścinie?
Dni dziecięce młodszego Nero mijały na kilku rzeczach: pomocy w domu, zabawie z garstką przyjaciół oraz na podpatrywaniu rozwoju relacji między ojcem, a starszym bratem. Uczucie zazdrości zrodziło się w brunecie dosyć wcześnie, stąd też nie trzeba było długo czekać na scysje związane z tym faktem. Giotto nie czuł się odrzucony, bo wiedział, że ojciec go kocha, ale dziecko w jego wieku dawało zawsze upust emocjom teraźniejszym, nie zastanawiając się nad ich skutkami i w końcu wybuchami płaczu wymusił wręcz na ojcu uwagę oraz pierwsze treningi. Już od najmłodszych lat młodszy Nero uczył wszystkich, że jego należy traktować poważnie. A sama zaś powaga zaczynała być cechą główną jego osobowości.
Szybko jednak znalazł pokrewną duszę. Darker, tak został “ochrzczony podwórkowo” przez rówieśników najlepszy przyjaciel Giotto. Chłopcy byli w tym samym wieku, mało tego, urodzili się nawet tego samego dnia. To był dziwny zbieg okoliczności, ale tak bardzo, jak było to niezwykłe, tak bardzo potrzebowali siebie nawzajem, by przeżyć dzieciństwo normalnie - na zabawie, huśtawkach emocji oraz na tworzeniu pierwszych więzi, które w niektórych przypadkach okazały się nierozerwalne.
Z Darkerem znają się od niepamiętnych czasów, wspólnie bawili się, trenowali oraz komunikowali - w ich przypadku ostatnie słowo ma specjalne znaczenie, bowiem przez wiele lat przyjaźni, całe życie wręcz, nawiązali ze sobą wręcz magiczną więź. Teoretycy sprecyzowaliby to jako synchronizacja umysłów, aczkolwiek oni nazywali to po prostu przewidywalnością. Od początku starają się przewidywać siebie nawzajem, dzięki temu ich relacja rozwinęła się do tego stopnia, do którego nie rozwinie się już żadna inna. To właśnie w latach dziecięcych poznał swojego najlepszego, najprawdziwszego i najlojalniejszego przyjaciela, który zostawił na nim swój trwały ślad - pewność, że gdy będzie dziać się coś złego, Giotto nigdy nie zostanie sam.

Tell me what I want, tell me what I need
Really nothing left here for you to see
Ripped my heart out now that you are free
Stole it all away, walked out on me

Dzieciństwo Giotto to nie tylko spokój, zabawa, bezpieczeństwo przede wszystkim. To też czas poważnych wyborów oraz rozłąki, nie fizycznej, a więzi - więzi z bratem, która została poważnie nadwyrężona, gdy tylko Shadow okazał się być dużo pojętnym uczniem, niż ciężko pracujący Alaude. Wsparcie starszego brata było dla Giotto czymś bardzo istotnym, niemniej jednak im dłużej kroczył po tym świecie, tym bardziej drogi tej dwójki się rozchodziły. Wystarczy wspomnieć chociażby problemy wychowawcze, które zaczął sprawiać starszy brat Giotto - po latach wyszło, że była to tylko reakcja obronna na dysproporcję między nim, a Shadem. Tymczasem narastająca frustracja oraz coraz gorsza atmosfera w domu, napiętnowały wręcz młodszego z braci Nero, który powoli zaczynał zamykać się w sobie. Brat karcący go za robienie wszystkiego lepiej, matka starająca się wszystko pogodzić i ojciec, który mimo dobrych chęci, nie panował ani nad jednym, ani nad drugim synem. Niezliczona ilość kłótni, jakie odbywały się między Giotto a Alaude doprowadziły w końcu do tego, że starszy brat porzucił całkowicie możliwość zostania magiem i skupił się na tym, by chociaż w oczach matki, być kimś lepszym niż jego młodszy brat.
Rywalizacja w domu była codziennością, pomimo czterech lat różnicy, bracia starali się wyprzedzać we wszystkim i pomimo zadowolenia rodziców, którzy otrzymywali z tej rywalizacji korzyści, relacja braci psuła się na ich oczach. To już nie było zwykłe konkurowanie, to była wojna, wojna bez użycia siły, wojna nerwów i błędów. To właśnie w tym czasie, Giotto popełnił pierwszy, z najważniejszych błędów w swoim życiu. Powiedział coś, czego w głębi duszy nie chciał powiedzieć - powiedział, że lepiej byłoby mu bez brata i że fakt posiadania go, to najgorsza rzecz, jaką ma. I nie były to tylko słowa w szale siedmiolatka, to była prawda, rywalizacja, która przerodziła się z niewiadomego powodu w niechęć, bardzo bliskiej nienawiści.

Between the black and white, where everything goes grey
And everything's unsaid, undone and the negative bleeds away
To reveal the memory that we've waited for so long
For the image shifts and the acid drips down the paper to the floor

Dziesięć lat na karku. Tyle miał Giotto, gdy już oficjalnie użytkował pierwszych poważnych zaklęć, będąc z dumą obserwowany przez ojca i matkę, z zazdrością zaś przez starszego brata. Przez całe pięć lat, jego dzień zaczynał i kończył się treningiem, zapominając całkowicie o tym, co dla dziecka najważniejsze - o rozwoju mentalnym. Im bliżej było dwucyfrowej liczby w rubryczce wieku, tym rzadziej Giotto widywał się z rówieśnikami. Wyłącznie Darker był tym, z którym Nero zachował bardzo dobry kontakt, bowiem ich przyjaźń nie mogła ucierpieć, gdy obaj tak ciężko pracowali.
To wiek pewnych wyborów, między innymi pewnej ścieżki - to właśnie wtedy Giotto po raz pierwszy przyznał, że marzy o tym, by zostać magiem, pracować dla jakiejś gildii i bronić ludzi przed złem. Jak na dziesięciolatka, pojął bardzo dużo rzeczy i uniwersalnych wartości, które dla innych ukazują się dopiero u kresu życia. On osiągnął pewną dojrzałość, spokój oraz pewność, co do słuszności swojego działania. Można powiedzieć też, że jest to początek nowej drogi, bo ta deklaracja, mająca wpływ na jego przyszłość, miała też wpływ na wydarzenia z przeszłości.
Aprobata rodziców oraz coraz mniej zazdrości ze strony brata pozwoliły mu na pogodzenie edukacji intelektualnej z magiczną, dzięki czemu już jako nastolatek był przygotowany do wymarszu z rodzinnej wsi. Wobec jednak coraz większych potrzeb królestwa na żywność oraz obietnicy, którą złożył ojcu, że nie opuści domu, dopóki rodziciel nie uzna go za gotowego, musiał zaniechać planów podróży do centrum Fiore. Jest to również czas pewnej poprawy relacji z bratem, który zrozumiał, że zwyczajnie nie pasował do świata magicznego i poniekąd cieszył się, że tę drogę zostawił młodszemu Nero. Nie było już wrogości czy rywalizacji, a zwykła tolerancja. Im więcej Giotto trenował magii oraz ukazywał jak bardzo jest do tego stworzony, tym większy spokój osiągał Alaude - w końcu zamieniło się to nawet w swego rodzaju podziw, bowiem mało kto w tej wiosce miałby tyle samozaparcia, co właśnie Giotto.

When the devil calls I'm gonna ride that train
Gonna lay my bullets down
Gonna send him back to his grave
When the devil calls you better hide
'Cause hell's coming down these bloody rails

Feralna data X982. Początek wojny z demonami, który skupił na sobie całą uwagę mieszkańców Fiore oraz całego świata. Nic więc dziwnego, że był to czas wielkich zmian w życiu każdego - nie inaczej było z rodziną Nero, która o dziwo w tym czasie notowała największe sukcesy, może nawet korzystała z wojny na przekór całemu społeczeństwu. Zapotrzebowanie na żywność w czasach wojny było ogromne, zatem wszyscy właściciele ziem rolnych i farm, wspierały kraj jak tylko mogły. Rodzina Giotto była właśnie jedną z nich - byli do tego stopnia przydatni, że wojsko Fiore zorganizowało nawet poligon nieopodal wioski, w razie gdyby zaatakowały demony, bowiem nie można było stracić takiego dostawcy żywności.
Nerwowa atmosfera na świecie oraz zaaferowanie ciągłą pracą i coraz większymi potrzebami królestwa, wiązało się siłą rzeczy z zepsuciem atmosfery w domu. Giotto popadł w poważny konflikt z rodziną - nazwał brata i ojca tchórzami, bowiem nie chcieli ruszyć na front. Jako nastolatek nie myślał o tym w inny sposób, dopiero później zrozumiał, czym były poparte te decyzje. Jedenastolatek poprzysiągł samemu sobie, że gdy tylko osiągnie wiek zgodny z rekrutacją do wojska, sam zgłosi się do jednostki, podejrzewając, że rodzice nie zarejstrowali go wcześniej jako czynnego maga. Niemniej jednak zniechęcił się mocno do biernej w tej sprawie rodziny i kompletnie nie rozumiał tego podejścia - z drugiej strony, gdzieś tam z tyłu głowy Giotto też chciał się wykazać. Słuchawszy opowieści ojca pełnych adrenaliny, niebezpieczeństw i rzeczy niestworzonych, marzył wręcz, by sprawdzić się nie tylko w gildii, ale również właśnie w czasie takiego konfliktu. Można więc powiedzieć, że Giotto nie bał się wojny, a czekał na nią.
To też okres intensywnych treningów, które przechodził Nero. Ślepiec nie zauważyłby, że chłopak przygotowuje się do starć bezpośrednich - wszystkie techniki jakie ćwiczył, godziny pracy nad swoim ciałem, tym razem bez ingerencji ojca, pokazywały wszystkim, że ten czarnowłosy młodzieniec prędzej czy później wyląduje w wojsku. I prawdę mówiąc, nawet nie wiedział kiedy, minęły dokładnie cztery lata, a on sam skończył ich piętnaście - było to równoznaczne z podjęciem decyzji o opuszczeniu domu.
Tak jak przewidział, nie został zarejestrowany jako mag i gdy tylko uporał się z zaprezentowaniem swoich umiejętności rekruterom, otrzymał odpowiedni dokument oraz wezwanie do wojska, które poprzedzone było jednak bardzo istotnym wydarzeniem w jego życiu - mianowicie, ostatnią rozmową z rodziną. Ojciec zszokowany był tym, że jego młodszy syn nie tylko dostał się do wojska, ale również sam zapisał się do rezerw, z miejsca otrzymując powołanie. Spakowany, pewien siebie oraz słuszności swojego wyboru, przeprowadził ostatnią rozmowę, a w zasadzie kłótnie ze swoim ojcem i bratem. Powtórzył wtedy, że są tchórzami i że nie mają odwagi bronić własnego kraju. Matka zaś nie odzywała się słowem, znała bowiem syna najlepiej i wiedziała, że już dawno postanowił o swoim losie.
Trzask drzwi, to ostatnie co Giotto zrobił w budynku, który był niegdyś jego domem. Nie patrząc za siebie, ruszył wraz z Darkerem do jednostki, nie żegnając się nawet z rodziną.

Nobody understands what it takes to be the man
Having every single person say you can't when you can
To give up everything you've ever known for a dream
And never stop the fight no matter how hard it seems

Etap szkolenia, którego podjął się Giotto, był dla niego prawdziwym przyuczeniem do zawodu maga. Już jako rekrut trafił pod najlepsze z możliwych skrzydeł - Sergei Dragunov, jeden z największych taktyków w historii Fiore osobiście przygotowywał do walki grupę magów, do której należał właśnie Nero. To w osobie maga odbicia znalazł mentora, a także w pewnym rodzaju idola, który epatował wszystkimi wartościami wyznawanymi przez czarnowłosego - honor, miłość do ojczyzny, perfekcjonizm, rozwaga, spokój i odwaga, to tylko jedno z wielu, czego doświadczył w obozie podczas przygotowań.
Tam Giotto poznał też prawdziwy sens magii - zaczął ją traktować nie tylko jako narzędzie, czy sposób na życie, ale również jako uniwersalne źródło energii wszystkich istot, które należy chronić. Dowiedział się też, jak wiele braków w wyszkoleniu ma, pomimo sądzenia, że nadaje się na front. Dragunov dobitnie mu pokazał, że musi minąć kilka miesięcy, by osiągnął wymagany poziom i to nawet pomimo bardzo destrukcyjnej, ale również przydatnej w czasie walki magii. Poznał też Nate, który tak samo jak on, wydawał się być idealnym rekrutem - rywalizacja przerodziła się w przyjaźń, a chęć doskonalenia się, była tylko potęgowana przez dwóch adeptów magii i dzięki wywieraniu na siebie nawzajem presji, byli w stanie znaleźć wspólny język, w końcu byli bardzo podobni, pomimo tylu różnic.
Brunet poważnie przygotowywał się do walki, co dostrzegł sam Dragunov, widząc podobieństwo między sobą, a młodym Giotto w pewnych aspektach. Sam Sergei przyznał mu wręcz, że dawno nie widział u kogoś takiego poczucia obowiązku, niezłomności ale również zapału. To pozwoliło Shadowi na nawiązanie z przełożonym również relacji uczeń-mistrz, która okazała się być nieoceniona w dalszym życiu bruneta.
Dopuszczony do walki został bardzo wcześnie, a to przez ingerencję Dragunova, który osobiście podpisał się pod pomysłem na włączenie Giotto do walki. Wtedy właśnie brunet po raz pierwszy poczuł wsparcie kogoś, dzięki czemu mógł jeszcze bardziej utwierdzić się w słuszności swojego wyboru. Tak oto po zaledwie dwóch miesiącach przygotowań, Nero wyruszył w teren, włączając się na bardzo długi czas do walki.

I'm on the front line
Don't worry I'll be fine
The story is just beginning
I say goodbye to my weakness
So long to the regret
And now I see the world through diamond eyes

Front był piekłem i nieważne było, czy ktoś się przygotował na to, czy nie. Trzeba było to przeżyć i zobaczyć na własne oczy, jak wiele istnień kończyło swój żywot przez drobiazgi. Sięgając pamięcią wstecz o wojnie ogółem można powiedzieć tylko jedno - krzyki, wybuchy i powietrze, którym nie da się oddychać. Tak właśnie wyglądały lata na froncie Giotto. Jako mag z potężną, ofensywną magią, zawsze był gdzieś z przodu. Wymagała tego od niego strategia, ale też potrzeba starcia z coraz mocniejszymi przeciwnikami. Legiony demonów, które ginęły za sprawą jego fal uderzeniowych, to tylko wierzchołek góry lodowej, stworzonych z jego ofiar. Dał się poznać jako zimny, bezkompromisowy i bezlitosny mag, dzięki któremu można było mieć pewność, że każdy mag w promieniu dziesięciu mil, zostanie unieszkodliwiony.
Wyrobił w tym czasie szacunek wśród żołnierzy, pokazując im bardzo słuszną, często motywującą postawę, która polegała na ciągłym wsparciu, komunikacji i współpracy. Charyzma, jaką posiadał, pozwalała skupiać mu wokół siebie nawet najdzielniejszych wojowników, którzy dumnie razem z nim walczyli z najeźdźcą. Nawet wśród kapitanów oddziałów miał posłuch, wiadomym było, że ten człowiek może być nieoceniony dla królestwa Fiore. I dlatego tak szybko, jak wykazał się na froncie, otrzymał tytuł kapitana oraz swój własny oddział, który został stworzony z najbardziej lojalnych mu kompanów - między innymi Darker po latach treningu osobno, trafił w końcu do miejsca, w którym miał walczyć jego przyjaciel.
Kapitan Shadow, dumnie nosił ten tytuł, a także przydomek, którym obdarowali go lata temu koledzy z podwórka. Jego oddział znany był przede wszystkim ze swojej skuteczności - większość bowiem zadań, których się podejmowali, kończone były sukcesem. Uratowali niezliczone liczby cywilów, zniszczyli kilka baz demonów i okazali się być nieocenionym wsparciem dla pozostałych grup uderzeniowych. Wygrywanie stało się dla nich codziennością, możliwe, że to właśnie dlatego byli tak skuteczni.

I gave myself some time today
Sat down and critized my way
The dark was born when I could see
that love is not inside of me
Don't tell me I'm the only one
I'm dead of what this life have done

Depesza przyszła dość niespodziewanie, Shadow bowiem nigdy nie otrzymywał niezapowiedzianych wcześniej wiadomości - najczęściej były to odgórne rozkazy oraz cele kolejnych ataków, miejsca, w które mają przesunąć front. Chłopak czytał z uwagą kolejne litery tekstu, a wraz z przybliżaniem się do końca wiadomości, jego serce biło mocniej, a ręce zaczynały drżeć. Wioska Calmo została zniszczona. Tylko tyle pamięta z treści tamtej depeszy, która opuszczona z rąk Giotto, trafiła w jakieś błoto, a następnie została przykryta przez kolejne warstwy wody zmieszanej z glebą. Kilka minut później, był już w drodze do swojej rodzinnej miejscowości, chciał to zobaczyć na własne oczy…
Nie pamiętał ile trwała podróż, dotarł jednak dość szybko, wszakże od czegoś magia istnieje. I to co zobaczył, zmroziło mu krew w żyłach. Pustkowie, kilka zniszczonych desek, które kiedyś tworzyły losowe konstrukcje w postaci domów, sklepów i zagród. A pośród tego wszystkiego, wielka czarna plama, ciągnąca się od wschodniego wejścia Calmo, skończywszy na lesie nieopodal.
Pamięcią wrócił kilka lat wstecz, chcąc sobie przypomnieć trasę do domu. Ostatni raz przechodził tędy, gdy opuszczał wioskę, idąc w zupełnie przeciwnym kierunku. Wraz z kolejnymi krokami obraz się rozjaśniał i mózg mimowolnie kompletował wszystkie wspomnienia, odtwarzając uroczą niegdyś wioskę w myślach Giotto. Podróż trwała pięć sekund, a może pięć minut? Nie wiedział tego. Rachuba czasu nie istniała podczas tak intensywnych przemyśleń i wspominania kolejnych wydarzeń, które miały miejsce w Calmo za czasów jego młodości.
W końcu dotarł do domu. W miejscu drzwi, którymi trzasnął na odchodne lata temu, nie było teraz nic. Tylko pamięć pozwoliła mu odtworzyć wygląd wszystkich pomieszczeń oraz… mieszkańców. Poczuł ukłucie, z trudem przełknął ślinę, a samo wspomnienie tego miejsca wywołało u niego małą łzę. Pomimo tego, że w powietrzu unosił się wyłącznie zapach martwej przestrzeni, on wyczuł w tym jednak nutkę swojego domu. Uklęknął, by zebrać na palce trochę pyłu, pozostałego z autodestrukcji demona i chwilę tak klęczał. Wstał po jakichś kilkunastu sekundach i spojrzał w miejsce, w którym ostatni raz widział swoich rodziców - tam kiedyś był stół, przy którym siedziała jego matka, a tuż obok stali brat z ojcem. Momentalnie przypomniał sobie, jak wyglądała ich ostatnia rozmowa. Co wtedy powiedział swojej rodzinie i jak bardzo nie rozumiał ich podejścia. Teraz jednak wiedział - oni chcieli być po prostu razem i chcieli też, by on był z nimi.
Wtedy łzy naleciały mu do oczu, a on sam, nie mogąc powstrzymać emocji, wybuchł płaczem. Dzielny, zimny i bezlitosny Shadow, płakał jak małe dziecko. Upadł na kolana i podparł się dłońmi, zaś wszystkie łzy, które spływały po jego powiekach, szybko lądowały na ziemi. Żałował wszystkich słów, jakie wtedy powiedział; jego serce krwawiło, wszystkie rany, jakie otrzymał w walkach tworzyły wrażenie otwarcia się, a on z całego bólu, który odczuwał, nie był w stanie nawet powstrzymać szlochu, który echem odbił się po całym pustkowiu.
Przepraszał cały czas - w myślach, na głos, krzycząc najczęściej, nie kontrolując słowotoku, w jaki wpadł. Jego rodzina jednak nie mogła tego usłyszeć - momentalnie jednak jego myślami zawładnęły dwa zwroty: nazwanie rodziny tchórzami oraz wyznanie nienawiści do brata. Nie zdążył za to przeprosić, a jego słowa, tak bolesne, teraz raniły nie ich, a jego.

Good God have I been dreaming
This paralyzing feeling?
Was I left alone? Where have you gone?
Were you somewhere else just sleeping?

Nie pamiętał kiedy wrócił z Calmo. To nie miało żadnego znaczenia - w głowie miał tylko słowa, którymi tak bardzo zranił wszystkich, a to był dopiero początek pasma niepowodzeń. Jakby zapowiedź bólu, z jakim przyjdzie mu się zmierzyć w najbliższym czasie.
W jednostce czekały już na niego nowe rozkazy - atak na dość ryzykownym terenie, który jednak był kluczowy dla przesunięcia całej linii frontu. Można było się spierać, czy kilka oddziałów wystarczy do sforsowania zasieków, aczkolwiek jak zawsze drużyna Kapitana Shadowa miała opracowany plan działania. Poza tym, zapewnienie o wsparciu, gdy tylko wojska generała Marco uporają się z wrogiem na zachodzie, potęgowało pewność o powodzeniu ataku.
Po przygotowaniu odpowiedniego planu, oddział Shadowa ruszył jako jeden z pierwszych, chcąc rozpocząć skoordynowany atak na mocno opancerzoną bazę demonów. Walka szła po ich myśli, sukcesywnie pokonywali kolejne metry, kolejnych najeźdźców, wprowadzając zamęt i chaos w szeregach wroga. Wszystko to jednak okazało się być wyłącznie pułapką, albo też nie docenieniem sprytu przeciwnika.
Gdy oddział Shadowa walczył po zachodniej stronie bazy, demony aktywowały pułapki pisma ciemności. Momentalnie na skałach zaczęły się pojawiać runy, które skutecznie uwięziły większą część oddziału - jedynie Darker i Shadow pozostali poza nim. Nie trzeba było jednak długo czekać, gdy również sam kapitan wpadł w pułapkę, próbując ratować całą sytuację. W tamtej chwili cały oddział zamarł w bezruchu, a oni usłyszeli tylko jakieś słowa w demonicznym języku, które zostały natychmiast przetłumaczone przez znającego ten dialekt żołnierza.
Warunek. Postawili mu jeden warunek - Shadow miał być cicho, całą minutę miał nie wydać z siebie żadnego dźwięku. To miało uwolnić nie tylko jego, ale co najważniejsze - cały oddział. Giotto czuł w tym podstęp, ale dla dobra swojego oddziału przysiągł sobie, że ich nie zawiedzie. Gdy tylko jednak proces “testu” się rozpoczął, Nero wiedział już, że będzie to najtrudniejsze zadanie w jego dotychczasowym życiu.
Unikał setek pocisków przez dobre kilkanaście sekund, im dłużej jednak był w ruchu, tym trudniej było mu zbierać myśli, kontratakować i dostrzegać wszystko wokół. W końcu też jego kondycja ucierpiała na tym, bowiem uniki bardzo go męczyły. W pewnej chwili, nie zdążył odsunąć nogi i pocisk trafił go w górną część prawego kolana. Giotto zacisnął zęby, nie chcąc wydać z siebie żadnego dźwięku, pomimo przeszywającego bólu, jaki odczuł. To jednak był dopiero początek kłopotów, gdyż skupiony na kontroli swoich strun głosowych, oberwał kolejny raz, tym razem bezpośrednio w plecy, co mimowolnie wywołało u niego wyplucie krwi, dalej jednak pozostał dzielny i nie wydał z siebie żadnego słowa. Problem tkwił jednak w tym, że sekundę po tym, napadła go cała fala pocisków, które zaczęły wyniszczać jego ciało. Widział jednak wzrok swoich ludzi, nie mógł ich zawieść. Wiedział, że musi wytrzymać. I wytrzymał, nie pamiętał ile, ale wytrzymał. To jednak zdało się na nic, gdyż… wydał z siebie w końcu jeden dźwięk, okrzyk bólu, słaby, tak jak jego ciało. W tej samej chwili, miał przed oczami scenę, w której nazywa ojca i brata tchórzami oraz przyznaje, że tego drugiego nigdy nie chciał mieć. Leżąc na ziemi pamiętał światło, potem cienie, kontury, aż w końcu… nicość.
Obudził się kilka dni później w szpitalu na łóżku polowym. Ciało miał całe obolałe, poparzone wręcz, a na samym środku jego klatki piersiowej, po skosie przechodziła wielka blizna, którą najwidoczniej otrzymał podczas tamtych wydarzeń. Nie pamiętał który pocisk go tak urządził. Gdy tylko jednak otworzył oczy i zebrał myśli, natychmiast przypomniał sobie o tym zdarzeniu. Tuż obok siedział Darker, ze swoim standardowym, neutralnym wyrazem twarzy. I wtedy przyjaciel opowiedział mu, co się wydarzyło. Sam Shadow patrzył pustym wzrokiem na swoje dłonie i nie wydawał z siebie ani słowa. Kompan zostawił go w samotności, by ten odreagował, ale Giotto nic nie zrobił. Nie wpadł w szał, ani w dziki szloch. Po prostu patrzył na dłonie w ciszy i rozmyślał. W głowie miał jednak tylko jedno - jego słowa znowu wyrządziły komuś krzywdę. Tchórzostwo ojca, wyparcie się brata, egzekucja oddziału. Wszystko z jego winy. Wszystko przez “tylko” słowa.

You were not there when I wanted to say,
That you were everything right and it wasn't you but me to change,
Now I got to go it alone,
But I'll never give up, no I'll never give up

Czas nie mijał szybko i nie leczył ran. Siedział już cztery tygodnie w szpitalu, tym razem jednak - psychiatrycznym. Od czasu ostatniej rozmowy z Darkerem ani razu się nie odezwał, do nikogo. Pytano go o dokładny przebieg walki, co poszło nie tak, jak on się czuje, ale on na nic nie odpowiadał. Nie chciał i nie potrafił tego zrobić. Przez cały ten czas w jego głowie rządziły tylko słowa, którymi wyrządził tyle krzywd.
Niezdatny do walki i załamany trafił do szpitala psychiatrycznego w stolicy, w którym spędził ponad pięć tygodni. Przez ten czas lekarze starali się dotrzeć do niego w jakiś sposób, ale nic to nie dawało - na słowa nie odpowiadał, na telepatię zaś wytworzył alert obronny w postaci kontroli fal mózgowych, które zagłuszały każdą możliwą częstotliwość i nie dawały odczytać jego myśli. Szok nie minął, ból tylko się pogłębiał, znalazła się jednak osoba, której udało się uratować Giotto. Sergei Dragunov, jego dawny mistrz, mentor i osoba, która rozumiała go najlepiej oraz cieszyła się największym szacunkiem Shada, zjawił się osobiście w klinice, by zobaczyć w jakim stanie jest jego były uczeń.
I na prośbę samego generała, została przeprowadzona specjalna rozmowa z Giotto, bez osób trzecich - tylko on i niemowa. To był ostatni dialog, jaki poprowadził z kimkolwiek Shadow. Sergei dowiedział się o wszystkim, nie tylko o oddziale, ale również o jego rodzinie, o prawdziwych powodach tych ślubów milczenia. I po raz kolejny otrzymał od swojego mistrza całkowite zrozumienie - Dragunov zaakceptował jego decyzję, poprosił jednak, by nie rozpamiętywał więcej i potraktował to jako pokutę. Potrzebny był bowiem na wojnie. Tego dnia, Shadow wydał z siebie ostatni dźwięk. Generał zaś nauczył Giotto technik medytacyjnych oraz całkowitego wyciszania swojego organizmu. Po przyspieszonym kursie kontroli, Shadow wrócił i został powołany do nowej jednostki, w której znajdował się również jego przyjaciel Darker.

You can say whatever, try to mess with me, I don't care
I'm not scared.
You don't have to say you're sorry save your sympathy
With a friend like you I don't need an enemy
I would give you time if you were worth it
But guess what
Not worth it

Oddział, do którego trafił były kapitan był dosyć specyficzny. Składał się z mniejszej drużyny oraz niedobitków z innych, którzy na swój sposób byli bardzo przydatni dla wojsk Fiore. To właśnie tam Giotto poznał Lighta i Hani. Pierwszy z nich, był dosłownie pierwszym, który zaakceptował nowy stan Nero - najpewniej znał jego historię, historię walki i darzył go szacunkiem oraz po pewnym czasie przyjaźnią, nie zwracając uwagi na to, jak bardzo niedostępny wydaje się być Shadow. Hani z kolej okazała się być przepustką do odkrycia kolejnych możliwości jego mocy. Miała całkiem inne podejście, niż Light i próbowała na siłę wymuszać od niego jakiekolwiek słowa. Raz nawet udało się jej wbić do jego głowy, co Giotto potraktował jako ostrzeżenie - musi być zawsze skupiony, a to przerodziło się w bardzo wiele, przydatnych w dalszej fazie życia myśli. To dzięki niej nauczył się kontrolować fale w swoim organizmie, wynalazł specjalną formę medytacji, która zabraniała komukolwiek ingerencję w jego ciało w czasie snu, a także dzięki temu zniwelował ryzyko koszmarów oraz mówienia przez sen do zera. Paradoksalnie, pomimo braku więzi w oddziale z kimkolwiek poza Lightem i Darkerem, to właśnie tutaj Giotto rozwinął się najbardziej.
Wykonali razem wiele wspólnych misji, z czasem cała drużyna przyzwyczaiła się do trybu funkcjonowania Shada, dzięki czemu nie musiał już martwić się o to, czy ktokolwiek zaakceptuje jego postanowienia poza Darkerem i Lightem. Skupił się na swojej pracy i wrócił do tego, co potrafi najlepiej - do walki.

It’s too late It’s my fate
I can’t turn around
There’s no fear, in the mirror
To hold me down
I’m too far, from the start
Now I’m in too deep
I’ve got to stick to the plan
Cause there’s no Plan B

Wraz z końcem wojny, oddział się rozpadł, nawet jego relacja z Darkerem, nie wiedzieć czemu, nie przetrwała tej próby. Pomimo przyjaźni, jaką się darzyli, musieli udać się każdy w swoją stronę. Również Light postanowił działać na własną rękę, z nim Shadow również rozstał się po zakończeniu walk. Hani zaś, jak to Hani, na koniec wydarła się na niego, zwyzywała i tyle - tak pamięta ich ostatnie spotkanie po misji.
Celem treningu, odnalezienia samego siebie i odzyskania wiary w to, że może kiedyś uda mu się odpokutować winy, wyruszył w nieznane. Wiedział, że zwycięstwo i koniec wojny nie oznaczają końca kłopotów. Wiedział, że demony mogą wrócić oraz że niedobitki stacjonują po całym królestwie. Trzeba było się ich pozbyć i to za cel postawił sobie Shadow.
Podróżował całymi latami, zwiedził kawał świata - Desierto, tereny Armored Jaguars czy Fiore nie kryły przed nim żadnych tajemnic. Demony zaś, dalej panoszyły się po świecie, a on sam bardzo długo lokalizował każde pojedyncze skupiska. Z czasem tryb pracy oraz nieustanne poczucie winy wpędziły go w nałóg alkoholowy.
Pewnego razu, gdy siedział jak zwykle sam w barze, popijając tani alkohol, podszedł do niego ktoś, kogo nie widział od zakończenia szkolenia w wojsku. Był to Nate, który organizował nabór do pewnej tajemniczej gildii i jak się okazało - szukał Shada przez ostatnie kilka tygodni. Słyszał też o jego tragicznej historii oraz o postanowieniu, by na zawsze pozostać cichym. Shadow nie sądził, że którakolwiek gildia zechciałaby go w swoich szeregach, dlatego początkowo nie uwierzył szarowłosemu. Dopiero pojawienie się mistrza LSN - Daisuke Namikawy oraz krótka, telepatyczna, albo bardziej uczuciowa rozmowa wewnątrz głowy Giotto, przekonała go do tego pomysłu. Tym samym, porzucił poprzednie życie, chcąc zresetować całkowicie swoją kartę i żyć od nowa, z nowym postanowieniem - cisza i spokój, te dwie cechy mają określać Giotto Nero. Pierwsza to pokuta, druga to cel - w końcu, trzeba pamiętać o poległych oraz sprawić, by więcej nie musiało ich być.
Z czasem odnowił również stare znajomości, bowiem jak się okazało - Light, czy sam Darker, również należeli do LSN. Dość powiedzieć, że po kilku latach natknął się na Hani, która później uczepiła się go i trwają w tej dziwnej relacji aż do dziś.
Pewnego razu, przeszłość do niego wróciła. Jego dawny znajomy, mieszkaniec nieistniejącej już wioski Calmo, został niesłusznie oskarżony o wybicie całej wioski i kooperację z demonami. Historia zatoczyła koło i teraz już Giotto nie powie czegoś, czego będzie potem żałować. Postąpi inaczej - zrobi coś i zrobi to dobrze, uratuje Enzo.
Koniec.



Ekwipunek:

Ciekawostki:
- Opracował specjalną formę medytacji, która zastępuje mu sen, dzięki temu nie mówi przez sen oraz nie jest narażony na koszmary czy oraz zwykłe sny;
- Uwielbia słone przekąski;
- Gustuje w pikantnym jedzeniu;
- Szybko adaptuje się do każdych warunków: jest mu obojętne czy pracuje na pustyni, czy w lodowych krainach;
- Nigdy się nie zakochał;
- Ma małego żółtego kanarka, który często mu śpiewa;
- Przez lata przyjaźni nawiązał z Darkerem specjalną więź, która pozwala im rozumieć się nawzajem bez potrzeby mówienia;
- Część członków LSN zaczyna rozumieć część jego przekazów niewerbalnych, dotyczy to m.in. Nate czy Lighta;
- Kontroluje swój organizm do tego stopnia, że nie słychać nawet jak dyszy, nie wspominając już o tym, że nawet najpotężniejszy cios, nie wydobędzie z niego żadnego dźwięku;
- Chciałby zmierzyć się z każdym członkiem LSN w walce;
- Przynosi Darkerowi do pokoju często serniki, by ten czuł ich zapach, nawet pomimo śpiączki;
- Pomimo niechęci do współpracy, docenia fakt, że Hani robi często za jego tłumacza, jednakże nigdy tego nie przyzna;
- Kiedyś był alkoholikiem;
- Trenował przez wiele lat z samym Sergeiem Dragunovem;
- Po masakrze jego oddziału, trafił na kilka tygodni na obserwację psychiatryczną;
- Jego rodzinna wioska Calmo już nie istnieje, nie ostał się nawet jeden kamień;
- Do jego hobby należą: trening, gra w karty, bilard oraz wędkowanie;
- Nie znosi pieczarek.


Ostatnio zmieniony przez Shadow dnia Pon Paź 02, 2017 4:13 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Enzo
Enzo
Liczba postów : 117
Join date : 23/08/2017

#2PisanieTemat: Re: Giotto Nero - The Shadow   Giotto Nero - The Shadow EmptySob Wrz 30, 2017 2:01 pm

Akceptuję.

Dostajesz:
- 4 umiejętności poziomu 1
- 2 umiejętności poziomu 2
- 570 PD
- 150 MM
- 6000 Klejnotów
Powrót do góry Go down
 
Giotto Nero - The Shadow
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Strefa Gracza :: Karty Postaci :: Zaakceptowane-